Jeszcze o FWM 2024 – wątek osobisty

Jak zostałem Mistrzem Świata

W 2023 pojechałem na Finn World Masters do Grecji, spodziewając się słabszych wiatrów, bardziej pasujących do moich możliwości żeglarskich na Finnie. Przyjechałem tam ok. 1tygodnia wcześniej, by lepiej przygotować się do warunków i akwenu,  na którym będą rozgrywane Mistrzostwa. To bardzo zaprocentowało – poznałem charakter wiatrów, a przede wszystkim elementy prądu morskiego, który był mniejszy przy brzegu, a silniejszy na otwartej wodzie. Na regatach dobrze i skutecznie żeglowałem. Tak się złożyło, że w dwóch wyścigach płynąłem do mety na 2-giej pozycji, jeden ukończyłem jako drugi, a w innym na jeden bok przed metą wyścig przerwano, bo zagubił się znak kursowy. Ostatecznie regaty ukończyłem na 29-tej pozycji na blisko 200 startujących. Był to najlepszy z moich rezultatów w startach na prestiżowych mistrzostwach świata Finn Masters (żeglarzy powyżej 40 lat) od ponad 10 lat i nie spodziewałem się, że kiedykolwiek w przyszłości zajmę lepsze miejsce. Na tych właśnie mistrzostwach spotkałem Włocha, na pięknie wyremontowanej, starej łodzi z laminatów, który odebrał  nagrodę za pierwsze miejsce w kategorii Classic Finn i on zainspirował mnie do planów na następne światowe regaty.

Kolejne Mistrzostwa miały się odbyć we włoskiej Toskanii, na wydawało się, spokojnych wodach Morza Tyrreńskiego.  Miałem, zakupiony na przełomie lat 2016/17, wyremontowany własną pracą i wyposażony własnymi, nowoczesnymi pomysłami i rozwiązaniami, drewniany kadłub Finna z roku 1964-go. Łódź nazwałem „Kalipso” od imienia nimfy, z którą Odyseusz spędził w swojej śródziemnomorskiej podróży 9 lat. Wiedziałem, że nie jest to łódka szybka, ale miałem nadzieję, że nowoczesny osprzęt, tj. karbonowy maszt, najnowocześniejszy żagiel, dobre, sprawdzone rozwiązania regulacji dadzą możliwość zmieszczenia się w pierwszej trójce Finnów w kategorii Classic Boat.

Zimą 2023/24 drewniany kadłub przygotowałem do pływania regatowego malując i starannie wyrównując dno, a także powlekając go specjalną antystatyczną powłoką. Wyrównałem i pomalowałem aluminiowy miecz, zabezpieczając go przed korozją morskiej wody. Choć na znaczących wiosennych regatach Pucharu Polski 2024 startowałem na współczesnym wyścigowym Finnie z roku 2018, przed wyjazdem dość długo trenowałem na starej „Kalipso”. Dopracowałem umiejscowienie knag szotów, przyzwyczajałem się do ułożenia pasów balastowych, do ostatecznego trymu przełożyłem niedawno zakupiony, projektowany dla mnie karbonowy maszt Wilke i nowy żagiel North Sails MB1G. Przyzwyczajałem się do łodzi, jej ciężaru, charakterystyki zanurzenia, sposobu reakcji w szczególnych manewrach, wliczając w to również wywrotki. Tak przygotowany, wyruszyłem z 60-letnią łódką na Finn World Masters 2024 do Punta Ala.

Do wioski regatowej, którą zlokalizowano na terenie w przepięknego kampingu, przyjechałem 4 dni przed pierwszym wyścigiem. Przeszedłem obowiązkowe pomiary i sprawdzenia klasowości. Wiedziałem, że moja łódź będzie się mieściła w kategorii Classic Finn, ale ile jeszcze innych łodzi jest zgłoszonych w tej kategorii nie wiedziałem. Na morzu miałem okazję pożeglować na pięknym, wtedy raczej spokojnym akwenie pomiędzy kontynentalnym „włoskim butem”, a wyspą Elbą. Wszystko przed startem pasowało, wszystko zostało przetestowane. W czasie pływania i na lądzie dostawałem zewsząd gratulacje i pochwały za piękny wygląd łodzi. Pozostawało sprawdzić siebie i „Kalipso” w warunkach regat i bardziej morskiej pogody, którą zapowiadały prognozy.

Zgłoszonych do regat było 285 łodzi, które dzielono każdego dnia na 4 grupy.  Ścigano się więc w grupach ok. 70 osobowych, przy czym każdego dnia żeglowało się z innymi zawodnikami. Pierwszy wyścig mistrzostw nie wypadł dla mnie najlepiej. Choć wiatru było stosunkowo mało, bo ok. 2-3 B, przypłynąłem prawie na końcu. Źle przewidziałem kierunek zmian wiatru, a międzynarodowa stawka wspaniałych światowych żeglarzy nie wybaczała żadnego błędu. Jeden nietrafiony hals i traciło się kilkanaście lub kilkadziesiąt miejsc. W następnych wyścigach było już lepiej, bo bardziej agresywnie wybierałem pozycję na starcie, staranniej analizowałem prognozy wiatrowe i szybciej reagowałem na zmiany wiatru. Łódź była oczywiście ciężka i przez to wolna, ale dobrze prowadzona w miarę nadążała za żeglarzami z końcowej 1/3-ciej stawki. W kolejnych dniach wiatr tężał, a fale zaczęły wlewać się do łodzi. Mój system „odwadniania”, sprawdzony na jeziorze, okazał się zbyt mało efektywny na morzu. Morskie sfalowanie powodowało z tyłu wlewanie się wody przez klapkę w pawęży. Z kolei małe otwory pomiędzy dnem a dennikami, tzw. szpigaty, nie pozwalały wodzie wlewającej się z falą przy żegludze na wiatr szybko dopłynąć do pompek i ta pozostawała „uwięziona” w przedniej części łodzi. Klapkę w pawęży szybko zakleiłem na stałe silikonem, a na problem wlewającej się z przodu wody reagowałem przesuwaniem do tyłu miejsca siedzenia na burcie i odciążania dziobu przy przechodzeniu fali. Drugiego dnia zmagaliśmy się z falą i wiatrem o sile do 4 B, trzeciego – do 5 B, a czwartego – do 6 B. Był to bardzo konkretny test wytrzymałości sprzętu i zawodnika. Pod koniec regat zacząłem obserwować łodzie, które mogłyby się liczyć w kategorii „old boat”. Dostrzegłem Niemca, na wizualnie starym egzemplarzu Finna i spytałem go rok budowy jego łodzi – był to 1992. Miałem satysfakcję, że w końcowych wynikach byłem o 20 miejsc przed nim. W ostatecznej głównej klasyfikacji zająłem 231 miejsce na 285 startujących, więc wyprzedziłem ponad 50 łodzi i ich sterników.

„Kalipso” i koncepcja nowoczesnego osprzętu sprawdziły się. Wszystko przetrzymało morskie obciążenia regatowe. Nie sądzę, by gdyby pozostawić jakieś „zabytkowe” części osprzętu np. drewniany maszt lub bom, stare bloki, knagi, nie mówiąc już o żaglach, cokolwiek z tego wytrzymałoby takie żeglowanie, jakiego doświadczyliśmy na tych regatach.

Do końca się nie dowiedziałem, czy w grupie „classic boat” były jeszcze jakieś inne łodzie. Na uroczystym zakończeniu zostałem uhonorowany trofeum Finn World Masters Classic Finn z umocowaną plakietką ubiegłorocznego zwycięzcy z Grecji. Byłem dumny i bardzo zadowolony. Moje przewidywania, przygotowania, regatowy wysiłek – wszystko przyniosło nadspodziewany efekt.

Po przyjeździe do Klubu nad jeziorem Dzierżno, jeden z młodych żeglarzy zapytał: czy Pan jest mistrzem świata? Na początku zaprzeczyłem, ale po chwili refleksji z satysfakcją potwierdziłem – tak jestem mistrzem świata Finn World Masters 2024 w kategorii Classic Finn.

Bogusław Nowakowski, czerwiec 2024

 

 

Dodaj komentarz