Międzynarodowe Mistrzostwa Słowacji – relacja

Na te regaty przyjechali ci, którzy cenili sobie znajomość i przyjaźń z Frenky’m i Ivką Mosnymi, bo oni byli motorami napędowymi całej imprezy, a ta była prawdziwie międzynarodowa. Przyjechało 7 Słowaków, 7 Czechów, 6 Węgrów i 2 Polaków, więc towarzystwo galicyjskie, które świetnie się rozumiało i bawiło, szczególnie podczas kolacji uświetnionej tradycyjną muzyką – mieszanką ludowej muzyki słowackiej, węgierskiej, czeskiej i polskiej góralskiej. Wszyscy znali grane melodie, razem śpiewali, tańczyli i tworzyli jedną wspólną grupę. Lista startowa w mojej ocenie była galerią świetnych “galicyjskich” żeglarzy, gdzie my z Andrzejem Skarką z przyjemnością się wpasowywaliśmy. Gospodarz regat – Marina Liptov to ekskluzywny, nowoczesny port jachtowy i obiekt kampingowo-hotelowy, w którym widać rozmach i duże inwestycje, jednak organizacja regat nie nadążała za klasą portu. Ivce i Frenkiemu zawdzięczaliśmy wspaniałą atmosferę, lecz pogoda, a szczególnie brak wiatrów w tych 4 dniowych regatach były dla wszystkich dużym rozczarowaniem. Zmagaliśmy się z ciszą, ulewnym deszczem i długim oczekiwaniem na sygnały w porcie. Sobotniego dnia, nie wypłynęliśmy wcale na wodę. W niedzielę, prognoza  zapowiadała wiatry do 4 B, ale okazała się tylko prognozą. Komisja, o raczej dyskusyjnych kwalifikacjach, nie potrafiła dostosować się do możliwości i zaliczyła tego dnia tylko 2 wyścigi, z czego ostatni bieg w bardzo niekonwencjonalny sposób. Dlatego sportowe wyniki uczestnicy traktowali z przymrużeniem oka. Oprawa regat była jednak wspaniała i zostawiła niezatarte wspomnienia. Nie zapomnę wspaniałej atmosfery słowacko-czesko-węgiersko-polskiej, którą jeden z komentujących określił jako „żeglarski Visegrad”, a mnie uświadomiła wielkie związki kulturowe naszych sąsiednich krajów sięgające długiej przeszłości.

Bogusław Nowakowski

 

IMG_1094

 

Dodaj komentarz