Mistrzostwa Polski Masters 2015

Artykuł autorstwa Włodzimierza Radwanieckiego POL 99

Historia regat, o których chcę Wam dzisiaj opowiedzieć zaczęła się tak naprawdę w zeszłym roku. W roku, w którym fatalny poziom sędziowania imprez żeglarskich osiągnął swoje apogeum. W sezonie, w którym zawodnicy na znak protestu spływali z trasy, jak klasa OK Dinghy na regatach w Gdyni, a na Mistrzostwach Polski Masters w klasie Finn nie było ani jednego protestu jachtu na jacht. Było za to 9 protestów sędziego na zawodników i kuriozalne decyzje “za ładne oczy”. A te dwa przykłady to tylko wierzchołek góry lodowej indolencji naszych organizatorów i sędziów.
Mistrzostwa Polski Masters w klasie Finn, bo o nich będzie mowa, mają swoją tradycję. Ruch Masters, nie tylko w klasie Finn, przeżywa w Polsce znaczący rozkwit. Efektem tego jest nie tylko większa liczba zawodników, ale i znaczące imprezy, przyznawane naszemu krajowi. W zeszłym roku Sopocki Klub Żeglarski był gospodarzem Mistrzostw Świata Masters w klasie Finn, w których udział wzięło 236 żeglarzy z całego świata. W tym roku w Gdyni klasa Laser organizowała Mistrzostwa Europy Masters, które w imponującym stylu wygrał Maciej Grabowski. Jednak  tym razem, po raz pierwszy, Mastersi klasy Finn zdecydowali się ścigać “we własnym sosie”. Do tej pory regaty rozgrywane były w formule otwartej, przy udziale młodszych zawodników, a nawet zaliczane do punktacji Pucharu Polski. Taka formuła regat sprawiała sporo kłopotów, szczególnie mniej opływanym kolegom.

Po niemiłych doświadczeniach ubiegłorocznych Mistrzostw Polski Masters w Kiekrzu, do Szczecińskiego Centrum Żeglarstwa, które zostało organizatorem tegorocznej edycji regat, jechałem z dużymi obawami. Ofertę Szczecina zarząd Polskiego Stowarzyszenia Regatowego Klasy Finn przyjął ze względu na pojawienie się tam nowej, znacznej grupy Mastersów. Jednak do tej pory nie było tam żadnej imprezy, wiec zarówno akwen jak i organizator był nam praktycznie nieznany. Okazało się, że nasze obawy były całkowicie nieuzasadnione. Ale o tym w dalszej części opowieści.

Poranek regatowy w Szczecinie tradycyjnie rozpoczęliśmy od zgłoszeń do imprezy. Okazało się, że organizator “jest przygotowany do zajęć” perfekcyjnie i zgłoszenia poszły błyskawicznie. Później – kolejne miłe zaskoczenie. Otwarcie regat punktualnie co do minuty. Odprawa sterników i na wodę. Płyniemy na start, a ja czuję się jakoś dziwnie. Nie widzę za sobą statku komisji z flagą odroczenia wyścigu. W Gdańsku był, w Gdyni był, w Zegrzu był, a tu… nie ma. Pomyślałem sobie – będzie gorzej niż gdzie indziej. Jakże częsty to widok na naszych regatach – spóźniony statek komisji, podążający na trasę za zawodnikami, z wywieszoną “skarpetą”. Po chwili przecierałem oczy ze zdumienia. Statek komisji stał na trasie, która była ustawiona i gotowa na przyjęcie zawodników. “No way” pomyślałem.

Sygnał przygotowania poszedł idealnie o czasie i rozpoczęliśmy zawody. Pierwsze trzy wyścigi rozegraliśmy tego dnia w zmiennym wietrze, zarówno co do siły jak i kierunku. W tych warunkach sytuacja na trasie zmieniała się jak w kalejdoskopie. Regaty, zwycięstwem w pierwszym wyścigu, otworzył Marek Jarocki z Poznania przed Bogusławem Nowakowskim z Gliwic i autorem na trzeciej pozycji. Po spłynięciu na metę czekała nas kolejna miła niespodzianka. Tuż za metą stała na cumie Omega, z wielkim transparentem “bufet” i trzema miłymi dziewczynami na pokładzie, które serwowały nam do wyboru gorące napoje, wodę mineralną, ciastka i pyszne, świeże pączki. W polskiej rzeczywistości regatowej to jakiś “Matrix”… Drugi wyścig rozegrany w podobnych do pierwszego warunkach zmiennego wiatru padł łupem Bogusława Nowakowskiego, który tym razem nie dał się wyprzedzić autorowi. Trzeci linię mety przeciął Marek Jarocki. Za plecami pierwszej trójki walkę o kolejne pozycje toczyli Artur Piernicki, reprezentujący Jacht Klub Rewa, Friedrich Muler z Niemiec i Andrzej Romanowski z Poznania, również reprezentujący Jacht Klub Rewa. Trzeci i ostatni wyścig tego dnia wygrywa właśnie Andrzej, przypominając konkurentom o swoich aspiracjach do medali. Wieczorem organizator regat przewidział dla nas ognisko. I tu znów jakże miła niespodzianka. Ognisko rozpoczęło się punktualnie, a na zawodników czekały płonące bale , kiełbasa, piwo i organizatorzy, którzy starali się wszystkim obecnym “nieba przychylić”. Na tablicy wyników, po pierwszym dniu regat, Marek Jarocki i Bogusław Nowakowski okupowali pierwsze pozycje z identycznym wynikiem 6 punktów. Za nimi autor z 10 punktami, a na 4. miejscu ze stratą kolejnych 3 oczek Andrzej Romanowski.

Drugi dzień regat zapowiadał się bardzo ciekawie. Zgodnie z prognozami, które Mastersi studiowali na wszelkich możliwych portalach pogodowych, oczekiwany był  silny i porywisty wiatr. Jak się zapewne domyślacie, szkwały dochodzące w porywach do 28 węzłów nie przeszkodziły komisji regatowej, pod dowództwem sędziego głównego regat pana Tomasza Paterkowskiego, punktualnie ustawić trasę i puścić wyścigi. W tych warunkach najlepiej radził sobie autor, z racji masy i doświadczenia, wygrywając pierwszy wyścig z dużą przewagą. Na drugim miejscu przypłynął Andrzej Romanowski, a Marek Jarocki na trzecim. Nieco słabiej przy bardzo silnym wietrze popłynął Bogusław Nowakowski, który “odzyskał jazdę” dopiero w kolejnych wyścigach po zmianie ustawień jachtu. Sytuacja w regatach stała się bardzo ciekawa. Marek Jarocki, autor i Boguś Nowakowski byli w tym momencie na idealnym remisie punktowym. Tuż za nami Andrzej Romanowski. Jeszcze ciekawiej zrobiło się po wyścigu numer 5, w którym wiatr nieco zelżał, a który ponownie wygrał Marek Jarocki przed Andrzejem Romanowskim. Do ostatniej prostej trwała zażarta walka pomiędzy mną i Bogusławem Nowakowskim. Ostatecznie po pasjonującej walce 3. miejsce zajmuję ja, okupując pomping na kursach pełnych dużym wysiłkiem fizycznym. W regatach w tej sytuacji prowadzi Marek przede mną i Andrzejem, którego dwa drugie miejsca przesuwają na trzecią pozycję w generalce. Trzeci wyścig tego dnia to ponownie bardzo silny wiatr i powtórka z pierwszej odsłony. Przy warunkach panujących na akwenie dość spokojnie kontroluję to, co dzieje się na trasie, obserwując przeciwników. Na pierwszym kursie pełnym pecha ma Marek, który pośliznął się w łódce i w efekcie zaliczył wywrotkę. Szybko się jednak pozbierał i ambitnie wrócił do walki. A ja z wielkim zdumieniem ale i przyjemnością obserwuję, jak w tak trudnych warunkach radzi sobie Boguś Nowakowski, który jest nieco drobniejszej postury od “klasycznych” finnistów.  Jeszcze 200 m przed ostatnim znakiem kursowym jego jacht z australijską flagą na żaglu żeglował na doskonałym drugim miejscu. Jednak potężne uderzenie wiatru tuz przed dolną boją ponownie przetasowało stawkę. Wyścig kończy się identycznie jak pierwszy rozegrany tego dnia. W regatach prowadzenie obejmuję ja, przed Markiem, który ma identyczny dorobek punktowy i Andrzejem ze stratą tylko 3 punktów do nas. Kolejny dzień zapowiada się niezwykle emocjonująco.

Wieczorem organizator zadbał o nasze samopoczucie, zapraszając nas na wspaniałą kolację integracyjną, której clou programu były nie tylko doskonałe potrawy i napoje ale i losowanie upominków ufundowanych przez sponsorów.

W niedzielny poranek nad Szczecinem przewalały się ciężkie, deszczowe chmury pędzone potężnymi szkwałami. Przepisy Masters przewidują rozgrywanie wyścigów przy maksymalnym średnim wietrze 20 węzłów. Wiatr na akwenie rozpędzał się do ponad 30. W tych warunkach komisja regatowa, przy akceptacji zarówno zawodników jak i zarządu stowarzyszenia zdecydowała się zakończyć regaty na 6 rozegranych wcześniej wyścigach.

Podsumowanie imprezy może być tylko jedno. Do Szczecińskiego Centrum Żeglarstwa na praktyki powinni zgłosić się zarówno organizatorzy regat jak i sędziowie. Ze szczególnym uwzględnieniem tych ostatnich. Może wtedy nie będzie trzeba spływać z trasy, odmawiać przyjęcia medali czy pisać listów protestacyjnych a zawodnicy będą z regat wyjeżdżać ze wspaniałymi wspomnieniami, bez względu na zajęte miejsce. Oby jak najczęściej.

WYNIKI REGAT

Klasyfikacja generalna
1. Włodzimierz Radwaniecki
2. Marek Jarocki
3. Andrzej Romanowski

Klasyfikacja Masters 40+
1. Marek Jarocki
2. Artur Piernicki
3. Przemysław Chmura

Klasyfikacja Grand Master 50+
1. Włodzimierz Radwaniecki
2. Andrzej Romanowski
3. Bogusław Nowakowski

Klasyfikacja Grand Grand Master 60+
1. Jan Kominek
2. Mieczysław Szwed

Klasyfikacja Legend 70+
1.Friedrich Muler
2. Jan Okulicz

Pełne wyniki tutaj:
http://centrumzeglarskie.pl/files/DOC060915.pdf

Galeria zdjęć:
http://centrumzeglarskie.pl/galerie/category/215-mistrzostwa-polski-w-klasie-finn-masters.html

Dodaj komentarz